Wybór materiałów do nauki to nie lada wyzwanie dla początkujących projektantów. Jeszcze trudniej to wszystko zebrać w całość i wykorzystać we własnych projektach. Dzisiaj sprzedam wam kilka wskazówek, których brakowało mi na początku mojej UXowej przygody.
Nie od razu stronę zbudowano
Doskonale pamiętam z jakim podekscytowaniem szukałam pierwszych informacji na temat projektowania doświadczeń. Po przeczytaniu paru artykułów doszłam do wniosku, że to już czas na projektowanie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po opublikowaniu swojej pierwszej pracy na grupie fejsbukowej okazało się, że jej odbiór wcale nie jest taki jakiego oczekiwałam i że muszę popracować jeszcze nad wieloma kwestiami. To była bardzo cenna lekcja. Jeśli więc nie chcecie, aby ktoś wylał na was kubeł zimnej wody, bo wasze projekty albo nie są piękne, albo dostępne zadbajcie najpierw o dobry background waszej wiedzy i dopiero wtedy wrzucajcie wasze projekty do internetu.
Niezawodny plan
Jeśli kiedyś przyszło wam do głowy, że gdzieś w internecie jest jeden magiczny artykuł, w którym znajdziecie jeden niezawodny sposób na naukę projektowania to muszę was rozczarować. Istnieje jednak sposób, który taką naukę może zorganizować i przyspieszyć. Zabrzmi to może banalnie, ale niezależnie czy wybierzmy kurs, książkę, czy blog, bez planu będzie nam to szło mozolnie. I uwaga – jeśli zastanawiacie się nad kursem, bądźcie w tym konsekwentni. Potrzebujecie planu, który uwzględnia Waszą motywację do nauki, cel jaki macie osiągnąć i czas w jakim to wszystko ma się odbyć. Nie warto zatem zaczynać 50 kursów, które skończmy na lekcji pierwszej, a wybrać jeden, który będzie spełniał nasze oczekiwania i będziecie w stanie go skończyć.

UX przeczytany
Pewnie zgodzicie się ze mną, że książki to świetny nośnik informacji i można się z nich wiele nauczyć. Niestety muszę was rozczarować – w IT to się średnio sprawdza. Książka, która została wydana dziś, zawiera informacje sprzed paru miesięcy, a jeśli nie czytamy jej podczas premiery, to prawdopodobnie jesteśmy lata świetlne do tyłu z tym co się dzieje w branży. Czy zatem nie warto czytać UXowych książek? Warto, ale z umiarem. Gdybym miała wybrać sensowną liczbę na początek wybrałabym 3 pozycje, który może nie będą zawierać jakichś superaktualnych sztuczek dizajnerskich, ale solidnie wprowadzą nas w temat dostępności.
Blog za blogiem i nic nie robię
Czytanie blogów pomaga nam iść z duchem czasu i dowiadywać się o najnowszych nowinkach. Nieustannie się rozwijamy przy niewielkim nakładzie czasu – w końcu przeczytanie wpisu na blogu nie zajmie nam tyle co przeczytanie całej książki. Jednak jak każde źródło wiedzy ma swoje wady. Jeśli zamiast szlifować zdobytą wiedzę wertujemy post za postem to w pewnym momencie budzimy się liczbą projektów równą zeru. A jak wiadomo to praktyka czyni mistrza, dlatego jeśli po przeczytaniu jakiegoś wpisu jesteście w stanie w jakiś sposób usprawnić swój proces dizajnerski to „Just do it”!
Uwaga na Dribbble
Nawet jeśli jesteście zupełnie zieloni w branży, to prędzej czy później czeka Was spotkanie z takimi perełkami jak Behance, czy Dribbble. Korzystam i uwielbiam oba portale. Najczęściej wykorzystuję je do poszukiwania inspiracji do swoich projektów. Taka praktyka może być jednak nieco ryzykowna. Jeśli widzieliście gdzieś piękny interface z pastelowymi kolorami i uznaliście, że to są kolory, których chcecie użyć w swoim projekcie powinna wam się zapalić czerwona lampka. Na Dribbble można znaleźć naprawdę ładne rzeczy, niestety nie zawsze spełniają kryteria dobrego dizajnu i trzeba na to uważać.
Mam nadzieje, że ten artykuł pomoże wam uniknąć wielu pułapek w nauce i dzięki temu będziecie mogli znacznie szybciej zobaczyć postępy w waszych projektach.
Oliwia Kawa
Od ponad roku fascynuje się projektowaniem UX/UI. W weekendy studiuję (III rok informatyki – aplikacje webowe i mobile), a w tygodniu można mnie znaleźć, przy tworzeniu makiet, programowaniu albo uczeniu dzieci robotyki.

Linkedin: https://www.linkedin.com/in/oliwia-kawa/
Szukasz kursu? Kolejna edycja UX Research & Design rusza już w marcu!